poniedziałek, 19 maja 2014

Dobra Nowina Marka, cz. 2.1.

Kilka dni później przyszedł Jezus ponownie do Kafarnaum i stało się powszechnie wiadome, że jest w domu. Zebrało się więc tak wielu, że zabrakło miejsca, nie było przejścia przed drzwiami. Podczas gdy On wygłaszał Słowo do nich, przyszło czterech mężczyzn, niosących sparaliżowanego. Z powodu tego ścisku nie mogli jednak dostać się prosto do Niego, dlatego nad miejscem, w którym się On znajdował, zerwali dach, przygotowali otwór i opuścili łoże, na którym leżał ten sparaliżowany. A kiedy Jezus zobaczył ich wiarę [i determinację? - dop. wł.], powiedział do tego sparaliżowanego:
- Synu, twoje grzechy są ci wybaczone.

A było tam też kilkoro uczonych w Piśmie i zastanawiali się między sobą:
- Jak to on tam może tak mówić? Przecież on z Boga drwi! Któż inny może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg?
Od razu wiedział Jezus w swoim duchu, że oni tak o nim się wyrażali, i powiedział do nich:
- Dlaczego przychodzicie z takimi myślami w waszych sercach? Co jest lżej powiedzieć sparaliżowanemu: "Twoje grzechy są wybaczone" czy "Teraz wstań, weź swoje łoże i idź"? Ale żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc wybaczać grzechy na ziemi... - i przeszedł Jezus do tego sparaliżowanego - Mówię ci: wstań, weź swoje łoże i idź do domu!
A człowiek ten podniósł się, wziął zaraz swoje posłanie i wyszedł na ich oczach, a ci, którzy zostali na zewnątrz, nie mogli wyjść ze zdziwienia. Chwalili Boga i mówili:
- Czegoś takiego to my jeszcze nigdy nie widzieliśmy!

na podstawie: Mar. 2,1...12

[dalej]
[do początku]





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz