piątek, 9 maja 2014

Jak przezwyciężyć pokusę - cz. 5

Skoro Pan Bóg może wyprowadzić z pokusy tylko pobożnych, to nigdy mi nic nie pomoże, bo gdy wpadam w pokusy, to już jestem niepobożny! - powiesz. I co mamy z tym wszystkim zrobić?

Apostoł św, Jan w swoim pierwszym liście, w rozdziale 3,6 pisze: Każdy, kto w Nim mieszka - nie grzeszy. Każdy, kto grzeszy - nie widział Go ani Go nie poznał. Jakie to mądre. Czy ten tekst dotyczy grzeszenia tzw. "zwyczajowego"? Jeśli tak, to kiedy grzech staje się moim zwyczajem? Ten tekst mówi, że podstawowym powodem grzechu jest niemieszkanie w Nim. Czyli brak z Nim łączności. Bo gdy w Nim mieszkam, gdy jestem z Nim w kontakcie - wówczas nie grzeszę.

Kilka przykładów: wyobraźcie sobie człowieka, który ma jedną wadę. Jest religijny i przychodzi regularnie na nabożeństwa, ale zawsze po nabożeństwie ma chęć na piwo*. Gdzieś po drodze więc, tu w okolicy, zasiada w piwiarnianym ogródku, gdzie może wypić sobie duży kufel piwa. Już ma kufel przed sobą, ale pech chce, że właśnie ja, jako pastor, wyszedłem też i szedłem tą samą drogą... Co robi ów człowiek? Zostawia kufel i odchodzi... Moja obecność powoduje, iż trudno grzeszyć.

Sięgnijmy po inny drastyczny przykład. Właśnie złodzieje mają zamiar obrabować sklep. Wszystko jest przygotowane. Są gotowi do skoku i wiedzą, że wszystko się uda... oprócz jednej rzeczy: nie spodziewali się, że właśnie tą ulicą, właśnie w tym momencie przejeżdżać będzie policyjny radiowóz. Obecność policji powoduje, że nie mogą tego zrobić! Ta obecność ich paraliżuje.

Jeszcze inny przykład: mały chłopiec pozostawiony w samochodzie na chwilę przez rodziców, którzy poszli załatwiać pewną rzecz, siedzi grzecznie. Ale zapadł już zmrok, jest ciemno i chłopiec się boi. Ale kiedy tylko przychodzą rodzice, to na jego twarzy pojawia się uśmiech i czuje się zupełnie inaczej.

Rozumiecie, na czym polega obecność Boga w naszym życiu? Mieszkanie w Nim i Jego w nas? Jego obecność, Jego bycie z nami powoduje, iż trudno się grzeszy!

To tylko my mamy tę zdolność, że potrafimy rozpocząć dzień z Nim, a godzinę później być już sami. Szkoda!

Ten sam Jan, w tym samym liście, w rozdziale 3,9 pisze: Ktokolwiek narodził się z Boga - nie grzeszy, bo trwa w Nim nasienie Boże. Taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga.

Pozwólcie, moi drodzy, że zakończę pewnym cytatem z innej książki: Przez długi czas starałem się odnieść zwycięstwo nad grzechem, ale nie udawało mi się. Potem poznałem, co było tego powodem: zamiast czynić tę część, jakiej oczekuje ode mnie Bóg, czyniłem tę należną do Boga! Której On ode mnie nie oczekiwał. I jakiej nawet nie potrafiłem wykonać. Przede wszystkim nie moją częścią jest odniesienie zwycięstwa, ale ODEBRANIE zwycięstwa, jakie już zostało dla mnie odniesione przez Jezusa Chrystusa! Zwycięstwo to jest nierozerwalne z Chrystusem. A gdy nauczyłem się tego, jak przyjmować Chrystusa, jak utrzymać to zwycięstwo przez łączność z Nim - wszedłem w nowe doświadczenie. Nie chcę powiedzieć, że nie miałem żadnych konfliktów i nie popełniłem żadnych błędów - daleki jestem od tego. Ale działo się tak wtedy, gdy rzeczy prowadziły mnie do pozostawienia mojego zaufania do Chrystusa jako mojego osobistego Zbawiciela i do oddzielenia się od Niego. Jedyny bój, jaki mamy toczyć, to "dobry bój wiary". Nie wierzę w siebie, dlatego nie mam zaufania do własnych sił, aby przezwyciężyć zło. Słyszę, jak mówi do mnie: "moc moja okazuje się w słabości". Poddaję więc całego siebie pod Jego nadzór, pozwalając Mu na działanie we mnie, a On mnie nie rozczarowuje, prowadząc Swoje życie, Swoje zwycięstwa we mnie, jednocześnie daje mi zwycięstwo.

I chyba własnie o to chodzi, nieprawdaż? Spróbujmy, to takie proste: zamieszkajmy w Nim, a Jego zwycięstwo stanie się również nasze.

27.05-32.14

* - Dopisek własny: nie chciałbym, żeby ktoś to źle odebrał: sama chęć na piwo nie jest grzechem. Wg mojego odbioru. Jeśli ktoś potrafi pić ten napój relaksacyjnie, w małych ilościach, rzadko, nie robi mu to żadnej szkody - niech sobie to robi, jeśli uważa to za słuszne. Ale jeśli w wyniku spotęgowania apetytu, uzależnienia od piwa - przechodzi się do ostrzejszych napojów wyskokowych, a w ich wyników robi się głupoty, zwłaszcza w relacjach międzyludzkich, albo robi się te głupoty z powodu BRAKU piwa już trzeci dzień! - to wówczas coś jest nie tak. Sama chęć na piwo nie jest grzechem. Ale to, do czego to w 99% przypadków prowadzi, często już grzechem bywa. W sensie: czynnością, która łamie stosunki międzyludzkie, nie mówiąc już o tych człowiek-Bóg. Biblia nie mówi, żeby nie pić alkoholu. Biblia mówi, żeby zachować trzeźwość umysłu w każdym momencie naszego życia.

[inne kazania spisane]
[do początku]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz