poniedziałek, 10 listopada 2014

Błogosławiona armia Boga, cz. 2

Wierzę, że wielu z nas czytało tę historię również i wcześniej.

Nie?

Ale to wydarzyło się naprawdę. To nie jest historia, która jest tylko na kartce, która zajmuje dwie kolumny. To się wydarzyło.

Dziwny Bóg, nieprawdaż? Jakiż to dziwny sposób wyboru do służby. Bo przecież sam powiedział: Wyście dziś... To nie było wcześniej ani później. Bóg nie upodobał ich sobie i wybrał, i powiedział: Wy. Zresztą Bóg nigdy tak naprawdę nie robi. Jaki dziwny wybór do służby...

Kiedy czytałem tę historię, powiedziałem sobie: Panie, dlaczego dajesz tak trudne historie? Dlaczego nie dajesz łatwiejszych, prostszych? Dlaczego one w ogóle są w Biblii? Bo mogłoby ich też nie być. Ja zapewne wiele innych historii. Ale za to właśnie cenię mojego Boga, że dał historie, które świadczą o tym, jak święta jest ta księga, i okaże się na koniec tego rozważania, że tak właśnie jest.

Wiem więc, Panie, że chcesz mnie z tej historii nauczyć czegoś ważnego. Ale czego?... Bo przecież chyba nie bezwzględności, bo przecież nie umiejętności zabijania i rozlewania krwi. Nie, tego na pewno Bóg nie chce nauczyć nas z tej historii, i wierzę, że takiego wniosku nie wyciągamy. A jeśli by ktoś taki wyciągnął, to poczekajmy proszę z tymi wnioskami na koniec.

Chcesz mnie, Panie, może zatrzymać, żebym się nad czymś zastanowił. Ale... ta historia tak boli. Już rozumiem, dlaczego powiedziałeś, że Twoje słowo jest jak miecz. I to jeszcze obosieczny*. On rani, ale też i opatruje. Twoje Słowo nie zawsze jest wygodne, ale zawsze oczyszczające.

Czego chcesz mnie więc, Panie, nauczyć tym razem? Wejdźmy w nią jeszcze raz. Lewici postąpili wtedy zgodnie z rozkazem Pan, jak mówi wcześniej przeczytany tekst. Ale jaki to był rozkaz... Powiedzielibyśmy - jakże brutalny, jakże kontrowersyjny, jakże sprzeczny z logiką i naturalnym prawem do życia. Czasem dziwne są Jego rozkazy i prośby. Dziwne są Jego drogi. Ale w praktyce wygląda to inaczej, niż wtedy, gdy się to czyta. Prawda? Tutaj nie chodziło o prośbę typu: "Pójdźcie ewangelizować Filistyńczyków", czy: "przeprowadźcie starszą osobę przez ulicę". Tu chodziło o coś, co się nie mieściło w głowie: zabijanie swoich braci.

Proszę - dajcie mi prawo do tego, żebym do pewnego momentu mógł wkładać ten kij w mrowisko. To wszystko jest trudne, ale na końcu wyniknie z tego niesamowite błogosławieństwo. Takie jest Słowo Boże.

Jak trudno jest być wiernym do końca, bez zastrzeżeń, w sytuacji, gdy trzeba uczynić coś, czego się codziennie nie robi. Dotknąć kogoś bardzo bliskiego. Wierność do końca jest bolesna. Więcej - niepopularna. Wszyscy wiemy, jak często logika, zdrowy rozsądek, czy okoliczności stoją w sprzeczności nawet ze Słowem Pana. Tak było na przykład z Izajaszem, któremu Bóg powiedział, żeby trzy lata chodził nago. Albo z Ozeaszem, który miał pojąć za żonę prostytutkę. Albo z Abramem, który miał zabić swojego syna. Takich historii jest wiele.

Powiedzcie, czy zgodzilibyście się, nawet wiedząc, że to sam Pan mówi, bo i w przypadku tej historii, jak w przypadku Izajasza mającego chodzić nago i w przypadku Ozeasza i Abrama - to nie był głos nikogo niewierzącego, ale samego Boga - wiedząc więc, że to sam Bóg mówi, to zrobiłbyś coś, co jest sprzeczne z logiką i przyzwyczajeniem? Bo można być rozebranym przez jeden dzień. A spróbuj chodzić nago - jeśli Słowo Boga każe - trzy lata? Ponieważ Bóg chciał coś pokazać, w sposób bardzo demonstracyjny i bardzo bolesny. Ale jednak - to był też Bóg. On mówił nie tylko słowa bezpieczne, ale też takie, które nie mieściły się w głowie.

Jakże łatwo jest być posłusznym Bogu, gdy wszystko się zgadza, prawda? Gdy wszystko mieści się w zasadach logiki i w tym naszym bardzo pragmatycznym umyśle.

08.06-15.00

* - Miecz obosieczny - jeśli ktoś nie umiałby sobie wyobrazić, co to właściwie znaczy - to tak, jakby nóż miał dwa ostrza, po obu stronach "ostrza", a wtedy obojętnie jak by nim nie machnąć - zawsze pokroi. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz