środa, 18 grudnia 2013
Cuda natury - skąd się to wszystko wzięło?
Coś w tym jest.
Gdy człowiek siedzi ciągle w mieście, w zasadzie jedyne, co wciąż widzi, to wszelkiej maści wynalazki człowieka. Z założenia ułatwiają one człowiekowi życie. I dobrze.
Dopiero gdy człowiek zaczyna mieć kontakt z przyrodą, zaczyna dostrzegać zjawiska, które zapierają mu dech w piersiach. Bo - powiedzmy jasno - czy widok potężnych, ośnieżonych szczytów górskich zaraz nad zatoką z czystą, przejrzystą wodą, w której widać dno, nierzadko z jakąś pionową skałą o wysokości bloku mieszkalnego - czy na taki widok człowiek reaguje w taki sam sposób, jak na widok najnowszego BMW, smartfona czy blendera?
Coś w tym więc chyba jest, że więcej przebywając na łonie natury, poznając przyrodę - łatwiej można uwierzyć w Boga. I na odwrót - przesiadując wciąż w mieście, mając wciąż kontakt tylko z cywilizacją, a za jedyny kontakt z przyrodą mając tylko kaczki pływające po stawie w parku - ciężko wówczas dostrzec potęgę tego, co nas otacza.
Bo co nas otacza - kaczki???
Tymczasem widok pionowej ściany skalnej o wysokości ponad 600 metrów, widok wodospadu spadającego z wysokości 1000 metrów, czy widok idealnej symetrii - czy to w płatkach śniegu, czy to w sieci pająka - potrafi wytworzyć w człowieku pytanie: skąd się to wszystko wzięło?...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz