wtorek, 17 grudnia 2013

Opowieść Janka, cz. 12.1.

Tuż przed świętem Paschy mnóstwo Żydów z całej okolicy zmierzało na to święto do Jeruzalem, żeby dokonać rytuału oczyszczenia się. Podczas gdy przebywali na placu świątynnym, szukali też Jezusa i rozmawiali między sobą, zastanawiając się, czy Jezus przyjdzie na to święto. Arcykapłani natomiast i faryzeusze wydali nakaz, że jeśli by ktoś wiedział, gdzie on jest, powinien ich o tym poinformować, żeby można było go aresztować.

Jezus był w Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego ożywił, sześć dni przed Paschą. Ciągle tam świętowano to wydarzenie. Marta obsługiwała gości, a Łazarz był pośród tych, co siedzieli przy stole razem z Jezusem. Wtedy przyszła Maria z funtem* prawdziwej, kosztownej maści z bliźniczki i nasmarowała nią stopy Jezusa i osuszyła swoimi włosami. Cały dom napełnił się wówczas wonią tej maści. Wtedy Judasz Iskariota, jeden z uczniów, ten, który później go zdradził, powiedział:
- Dlaczego ta maść nie została sprzedana za 300 denarów, które mogłyby być rozdane biednym?

A powiedział to nie dlatego, żeby się martwił o biednych, ale dlatego, że był złodziejem. To on trzymał kasę grupy i miał zwyczaj podejmować z niej nieco ze złożonych tam pieniędzy.

Ale Jezus mu odpowiedział:
- Zostaw ją! Ona oszczędzała tę maść na dzień mojego pogrzebu. Biednych zawsze mieć będziecie wokół siebie, ale mnie nie.

Duża ilość Żydów dowiedziała się, że Jezus był w Betanii. Poszli więc tam, ale nie po to, by oglądać jego cuda/znaki, ale żeby zobaczyć Łazarza, który "był obudzony" ze śmiertelnego snu, ze śmierci. Wtedy kapłani dołączyli już do swojego planu również zabicie Łazarza, bo mnóstwo ludzi szło tam ze względu na niego i zaczynali wówczas wierzyć w Jezusa.

na podstawie Jan 11,55-12,11
 

* - 1 funt = 327 g

[dalej]
[do początku]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz