wtorek, 3 grudnia 2013

Opowieść Janka, cz. 11.1.

Pewien człowiek, imieniem Łazarz, zachorował. Był on z Betanii, wioski, z której pochodziły siostry Maria i Marta. To właśnie ta Maria namaściła Jezusa pachnidłem i wytarła potem jego stopy swoimi włosami. Chory Łazarz był jej bratem. Jezus uwielbiał ich wszystkich.

Siostry wysłały więc do Jezusa posłańca, który powiedział Jezusowi:
- Panie, ten, którego lubisz, jest chory.
- Ta jego choroba nie prowadzi do śmierci - odpowiedział na to Jezus, - ale jest po to, by wywyższyć Boga, bo przy tym i Syn Boga "zasłuży" na wdzięczność.

Od czasu, gdy otrzymał tę wiadomość, pozostał jeszcze dwa dni w tym samym miejscu, gdzie akurat przebywał. Dopiero potem odezwał się do uczniów, że idą do Judei.
- Panie - odpowiedzieli uczniowie - Żydzi dopiero co próbowali cię ukamieniować, a teraz znowu chcesz tam iść?
- Nie ma dzień dwunastu godzin*? Ten, kto wędruje za dnia, nie potyka się, bo widzi światło dnia. Ale ten, który wędruje po nocy, potyka się, bo nie ma światła.

Potem dodał jeszcze:
- Nasz przyjaciel Łazarz zasnął, ale ja pójdę i obudzę go.
- Panie, jeśli on tylko zasnął, to wyzdrowieje!
Jezus mówił o Łazarza śmierci, ale uczniowie sądzili, że mówi tylko o zwykłym śnie. Wówczas Jezus powiedział do nich wprost:
- Łazarz umarł. A ze względu na was cieszę się, że nas tam nie było, żebyście teraz uwierzyli. Ale teraz już idźmy.
Tomasz, nazwany Bliźniakiem, powiedział wtedy do reszty uczniów:
- Chodźmy więc razem z nim i razem z nim dajmy się ukamieniować.

na podstawie Jan 11,1-16

* - Wg miary czasu żydowskiej doba dzieliła się na 12 godzin dnia i 12 godzin nocy. 

[dalej]
[do początku]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz