Wpisuję w wyszukiwarkę słowo "przykazanie". Skoro przestrzeganie przykazań dla Boga jest jak przynoszenie kwiatów dla dziewczyny, trzeba się w to wczytać.
Zacznę może od tego fragmentu: Będziesz słuchał głosu Boga swego, Jahwe, i wypełniał Jego polecenia i prawa, które ja ci dzisiaj daję (Powt. 27,10 BT). Wcześniej mowa była o wszelkich możliwych nakazach, przykazaniach, przykazach - jak zwał tak zwał - jakie Mojżesz nadał Izraelitom. Bezpośrednim lub pośrednim sensem wszystkich z nich było to, że Bóg powiedział, że to i to jest złe i tego trzeba się trzymać.
Bez bulwersacji. W instrukcji obsługi samochodu też jest napisane, że niewymienianie oleju w silniku jest złe i trzeba w to wierzyć. Jeśli ktoś nie wierzy - po 30 tys. km zacznie dolewać coraz większe ilości oleju, aż dojdzie do 2 litrów na 100 km. Po 50 tys. będzie wymieniał silnik. A Biblia jest niczym innym, jak instrukcją obsługi człowieka napisaną przez jego konstruktora.
Przeklęty mąż, który zrobi podobiznę rzeźbioną lub laną, obrzydliwość dla Pana, dzieło rąk rzemieślnika, i ustawi go w ukryciu (Powt. 27,15 BW). Wygląda to jak rozwinięcie przykazania z dekalogu: Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył (Wyj. 20,4-5 BT).
I tak dalej jest parę rozwinięć innych przykazań:
Przeklęty, kto złorzeczy ojcu i matce.
Przeklęty, kto przesuwa granicę [posiadłości] swego bliźniego.
Przeklęty, kto sprawia, że niewidomy błądzi na drodze.
Przeklęty, kto nie trzyma się nakazów tego Prawa i nie wypełnia ich.
(Powt. 27,16-26, różne przekłady).
Jednym słowem - jeśli ktoś nie wie, co dokładnie oznacza dane przykazanie, jak je zinterpretować, to może nie z łatwością, ale powinien znaleźć jego rozwinięcie w Biblii. Tym bardziej, że - o ile pamiętam - takie rozwinięcia/interpretacje pojawiają się częściej niż ten jeden raz, na który natknąłem się teraz.
Trzeba też oczywiście wziąć pod uwagę okoliczności. To, co mam na myśli, pokażę na przykładzie: jest napisane, żeby nie przesuwać granicy posiadłości swojego bliźniego. Można to przypiąć m.in. do przykazania "nie kradnij". Gdzie jest granica kradzieży? Jak to wytłumaczyć ludowi na wpół koczowniczemu, który ostatnich kilkadziesiąt lat przeżył na pustyni, a który dopiero co dostał w posiadanie ziemię, podzielił między siebie działki? Ano tak właśnie: nie przesuwaj granicy działki. Jeśli ktoś bardzo chciałby się trzymać dokładnie tego, co jest napisane, i tylko tego, co jest napisane, to miałby lekki problem. Bo o ile na wsi to przykazanie ma sens bytu, to w mieście... Można w bloku przesunąć ścianę tak, żeby zabrać sąsiadowi kawałek jego pokoju, może nawet razem z TV? Jeśli ktoś się uprze to i można, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, by wykazać rozsądek. Niektóre zjawiska (przesuwanie granicy działki) może być opisane dosłownie, inne zjawiska - czy to dobre, czy to złe - musimy sobie ustalić sami, racjonalnie. Po to Bóg dał nam mózg, żeby go rozsądnie używać. I wiedzieć, czy jest to kradzież, czy nie. A potem wybrać - wezmę sobie i będę miał, bo i tak nikt nie widzi ani nikt się nie zorientuje - to jak przynieść dziewczynie sztuczne kwiaty. Z daleka się nie zorientuje.
A Bóg mówi: Kto mnie miłuje, będzie przestrzegał mojej nauki (Jan 14,23 BP)
[dalej]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz