Rozdział 5, cz. 3
(ciąg dalszy przemowy Jezusa z poprzedniej części)
Jeśli ja zaświadczam o sobie samym, moje świadectwo/świadczenie/oświadczenie/zaświadczenie jest nieważne. Ale tu jest ktoś inny, co zaświadcza o mnie, a ja wiem, że jego zaświadczenie jest prawdziwe. Wy wysłaliście zapytanie do Jana (mowa o Chrzcicielu), a on zaświadczył o prawdzie. Ale ja nie jestem zależny od jakiegoś człowieka, który by o mnie zaświadczał. Mówię wam to wszystko, żebyście byli zbawieni. Jan był lampą świecącą płomieniem, którego światłem chcieliście się jakiś czas cieszyć.
Ale ja mam mocniejsze zaświadczenie niż to, które dał Jan: dzieła Ojca, które dał mi dokończyć. I to one właśnie zaświadczają o tym, że to Ojciec mnie wysłał. Tak, Ojciec, który mnie wysłał, sam zaświadcza o mnie. Jego głębokiego głosu nigdy nie słyszeliście, Jego postaci nigdy nie widzieliście, a Jego głosowi nigdy nie pozwoliliście być w was, bo nie wierzycie w tego, którego On wysłał. Badacie święte pisma, bo uważacie, że możecie żyć wiecznie dzięki nim, ale to właśnie one wskazują na mnie! Jednak nie chcecie do mnie przyjść, żeby mieć życie.
Honorów od ludzi nie chcę. Ale znam was i wiem, że nie macie Bożej miłości w sobie. Ja przyszedłem w imieniu mojego Ojca, a wy mnie nie przyjęliście. Ale jeśli ktoś inny przychodzi w swoim własnym imieniu, przyjmujecie go. Jak możecie wierzyć, skoro wzajemnie od siebie domagacie się uznania, a nie szukacie pochwały od waszego jedynego Boga?
Nie myślcie sobie, że chcę was oskarżać przed Ojcem. Tym, który was oskarża, jest Mojżesz, w którym wy macie nadzieję. Gdybyście uwierzyli Mojżeszowi - uwierzylibyście i we mnie, bo on wspominał właśnie o mnie. A jeśli nie wierzycie w to, co on napisał, to jak możecie uwierzyć w to, co powiem?
na podstawie: Jan 5,31-46
[dalej]
[do początku]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz