wtorek, 29 października 2013

Opowieść Janka, cz. 6.3.

Dzień później tłum ludzi wciąż był po drugiej stronie jeziora. Zobaczyli, że tam była tylko ta jedna łódź, którą odpłynęli uczniowie Jezusa, ale wiedzieli, że on sam nie odpłynął razem z nimi - odpłynęli sami. Tymczasem kilka łodzi z Tyberiady podążało w kierunku miejsca, w którym Jezus dziękował za chleby i gdzie lud je zjadł. Kiedy więc ludzie zobaczyli, że ani Jezusa, ani jego uczniów tam nie było, zeszli do łodzi i przeprawili się do Kafarnaum, żeby go znaleźć. Znaleźli go tam i powiedzieli do niego:
- Mistrzu, kiedy tu przybyłeś?
- Naprawdę, mówię wam - odpowiedział Jezus - nie szukacie mnie dlatego, że widzieliście znaki/cuda, ale dlatego, że chleba się najedliście. Pracujcie nie na to jedzenie, co przemija, ale na to, które daje życie wieczne, a które Syn Człowieczy chce wam dać. Bo to Jego Bóg Ojciec naznaczył swoją pieczęcią.

Wtedy oni powiedzieli do niego:
- Jakie więc są rzeczy, które Bóg chciałby, żebyśmy wykonywali?
- To jest to, co Bóg chciałby, żebyście się tym zajmowali: uwierzcie w Tego, którego Bóg przysłał.
- A jaki znak nam pokażesz, żebyśmy go zobaczyli i uwierzyli w ciebie? Nasi ojcowie jedli mannę na pustyni, tak jest napisane: "Chleb z nieba dał im do jedzenia".
- Naprawdę, mówię wam - odpowiedział Jezus - to nie Mojżesz dał wam chleba z nieba. To mój Ojciec daje wam prawdziwy chleb z nieba. Chleb Boga jest chlebem, który schodzi z nieba i daje światu życie.
Wtedy oni odpowiedzieli:
- Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!
- Ja jestem chlebem życia. Ten, kto przyjdzie do mnie, nie będzie głodować. Kto uwierzy we mnie, nigdy nie będzie spragniony. Ale mówię wam: widzicie mnie, a nie wierzycie. Wszystkich, których Ojciec mi daje i przychodzą do mnie, nigdy nie odrzucę. Bo nie zszedłem z nieba, żeby robić to, co ja chcę, ale co chce ten, który mnie przysłał. A on chce, żebym nie stracił tych wszystkich, którzy do mnie przychodzą, ale wskrzesił ich w Dniu Ostatnim. Bo taka jest Jego wola, żeby każdy, kto zobaczył Syna i uwierzył w Niego, miał życie wieczne, a ja go wskrzeszę w Dzień Ostatni.

Żydzi szemrali trochę przeciw Niemu, bo powiedział, że jest chlebem, który przyszedł z nieba. I pytali między sobą:
- Czy nie jest to Jezus, syn Józefa? Znamy przecież zarówno jego ojca, jak i matkę. Jak on może mówić, że przybył z nieba?
- Nie szemrajcie tam między sobą! - odpowiadał Jezus. - Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli Ojciec go nie wyśle / nie pociągnie, a ja go wtedy wskrzeszę w Dzień Ostatni. U proroków jest napisane: "Wszyscy będą przez Boga nauczani". Ten, który słucha Ojca i uczy się od Niego, przychodzi do mnie. Ale nikt Ojca nie widział, oprócz tego, który jest od Ojca.

Naprawdę, mówię wam: ten, który wierzy, żyje wiecznie. To ja jestem chlebem życia. Wasi ojcowie jedli mannę na pustyni, ale umarli. A ten chleb, który przychodzi z nieba, jest taki, że ten, który się nim posila, nie umiera. Ja jestem tym żywym chlebem, który zszedł z nieba. Ten, który posila się tym chlebem, będzie żył przez wieczność. A chlebem, który chcę wam dać, jest moje ciało, które oddam dla życia świata.

Wtedy między Żydami wybuchł spór i pytali:
- Jak on może oddać nam swoje ciało do jedzenia??
- Naprawdę, mówię wam - odpowiedział Jezus. - Jeśli nie posilicie się ciałem Syna Człowieczego i nie napijecie jego krwi, nie będzie w was Życia. Ale ten, który to robi, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w Dzień Ostatni. Bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew - prawdziwym napojem. Ten, który spożywa moje ciało i pije moją krew, pozostaje we mnie, a ja w nim. Tak właśnie Ojciec wysłał mnie i ja żyję przy Nim, i tak samo ten, który będzie mnie spożywać, będzie żył przy mnie. To jest właśnie ten chleb, który przyszedł z nieba, a nie ten, co wasi ojcowie, którzy umarli, jedli. Ten, który będzie jadł ten chleb, będzie żył całą wieczność.

To wszystko mówił Jezus, gdy wykładał ludziom nauki w synagodze w Kafarnaum.

na podstawie: Jan 6,22-59

[dalej]
[do początku]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz